Jak nauczyłem się Angielskiego: 50%: gry 25%: filmy i seriale 20%: Tłumacz gogle 4%: Zrespił się w mojej głowie 1%: Szkoła Edit: O japier..., dzięki za lajki
Co najśmieszniejsze to jak jescze chodziłem do szkoły pewnego razu babka sama powiedziała "no Anglicy tego nie używają ale my to mamy w podstawie" także xD
W Polsce szkolny angielski jest na tak niskim poziomie, że powinniśmy go zastąpić chińskim.
Więcej się nauczyłam angielskiego oglądając YT niż w szkole Edit: mamo, jestem sławna
Tymczasem moja nauka angielskiego: 70%gry,filmy,seriale 25%komiksy/mangi 5%szkoła
To ja podrzucę moją historię: W szkole miałam zawsze 2-3 z angielskiego. Słabo szło. Nie czułam się komfortowo, ciągle byłam oceniana, nie było moich rodziców stać na angielski po szkole, więc po prostu odpuściłam. Tak, coś tam grałam w gry po angielsku, oglądałam seriale, czasem z napisami ang, ale to nie było na poziomie "codziennie". Na studiach było nieco lepiej (jeszcze się nie domyślałam czemu) i postanowiłam, że jak coś to znajdę pracę w polskiej firmie. No i znalazłam pracę w polskiej firmie, z polskim zespołem, tylko nie wiem czemu oferta nazywała się po angielsku "intern". Dopiero po przejściu rekrutacji okazało się, że: polska firma pracuje dla zagranicznej firmy, zespół jest polski w moim dziale, ale ja będę działać z duńczykami, a "intern" to była część od końcówki oferty "International team", HRom się skończył limit znaków na stronie 😂 Było mi ciężko, musiałam ciągle gadać po angielsku i uczyć się od duńczyków, dużo używałam tłumaczów internetowych i tylko czekałam aż mnie zwolnią po 3 miesięcznym okresie próbnym. Okazało się, że wszyscy są ze mnie zadowoleni, są lekkie problemy z komunikacją, ale nikogo to nie obchodzi i tak już 3 rok tu jestem i już swobodnie gadam po angielsku. A szkolny angielski to dno
Kilka dobrych lat temu mój tata wrócił z Kalinigradu i kupił wódkę. Wtedy pojawiła się u mnie chęć do nauki rosyjskiego. Była to nauka całkowicie od zera. Mama dała mi słowniczek, tata kupil mi rosyjskie ćwiczenia i zeszyty dla dzieci (również z Rosji), zmieniłem język na rosyjski w każdej grze. Potem udało mi się znaleźć aplikacje do nauki języków gdzie nowe słowa były przeplatane z podstawową gramatyką oraz prawdziwym uczeniem się. Mam straszny problem z rozumieniem mowy nagrywanej i odtwarzanej, ale tamte nagraniania były po prostu proste gramatycznie, leciały w miarę powoli i były w pełni zrozumiałe. Zdania były naturalne, np zamawianie jedzenia, rozmowa z kimś o zainteresowaniach itp a nie jak na udolingo "Niedźwiedź pije sok z mrówek" czy coś. Obecnie dukam coś po rusku, nie najlepiej ale jest g, lepiej idzie mi czytanie i pisanie. Dla funu zrobiłem maturę z rosyjskiego. 40 % to nie jest jakiś duży wynik ale i tak jestem z tego całkiem zadowolony. W szkole mówili mi że nie warto, że po co mi rosyjki, że na angielskim mam się skupić. Kurwa, chcę pozwiedzać Rosję bo to bardzo ładny kraj więc znajomość języka raczej wskazana
Napisałem też oficjalne pismo do MEN, zawierające następujący pomysł: "Odczepcie się od dzieci, które są na poziomie B2 (ewentualnie C1, a jak mało to C2)". Niech nie muszą zdawać egzaminów 8-klasisty, matury (no bo kto kogo miałby egzaminować) i niech nie muszą chodzić do szkoły na lekcje angielskiego. Plusy są następujące: a) dzieciarnia rzuci się do nauki jak reksio na szynkę b) populacja będzie mówić b. dobrze w języku language c) w klasie na lekcji angielskiego będzie mniej osób, to nauczyciel lepiej nauczy tych co się sami nie nauczyli Dostałem następująca oficjalną odpowiedź (sformułowaną inaczej, ale w tej włśnie treści): a) w szkole nie chodzi o to by nauczyć a o to by uczyć b) angielski, którego uczymy w naszej szkole rozumieją tylko osoby, które uczyły się w naszej szkole c) nie będą nam bufony w UK ani wiesniaki z US mówić jak mówić po angielsku - my wiemy lepiej i nie będziemy ich słuchać.
W końcu ktoś pokazuje w jak chujowy sposób szkola nas uczy jezykow obcych w zasadzie to nie uczy xd😂
Jak się nauczyłem angielskiego: 30% filmy i bajki 30% zrespiło się w mózgu 30% tłumacz 20% korki -10% szkoła XD
U mnie to się 50% Angielskiego zrespiło w głowie a drugie 50% z Among Us'a podczas Kwarantanny
Angielski w szkołach to generalnie dramat. Ja miałam o tyle spoko, że w gimnazjum moi nauczyciele organizowali zielone szkoły do ośrodków, w których mieliśmy zajęcia z wolontariuszami z całego świata. W związku z tym, że z oczywistych powodów nie było możliwości porozumiewania się w języku polskim, to musieliśmy próbować się dogadać z tymi osobami w języku angielskim. Uważam, że jest to inicjatywa zdecydowanie warta uwagi i zdecydowanie więcej szkół powinno się nią zainteresować. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że angielsku na studiach bardziej polega na wchodzeniu w dyskusję (jestem na studiach ekonomicznych, więc są to z reguły dyskusje na tematy około-ekonomiczne), aniżeli na nauce jeszcze większej ilości nikomu nie potrzebnych czasów.
W Anglii mają wywalone na czasy tak sczerze przyda się może 1 przyszły i lepiej znać takie zwroty które się przydadzą
Jak się nauczyłam angielskiego 50% gry 40% zrespil sie 5% filmy 4% tłumacz 1% szkoła
Gry o anime dziewczynkach w parę miesięcy nauczyły mnie więcej niż szkoła w 8 lat
Ze szkolnego angielskiego warto zapamiętać jedynie trochę przydatnego słownictwa...❤
Mój angol w szkole:🙄😢🤯😨🙊 Mój angol,gdy trzeba kłócić się z ludźmi na roblox:😍😎🤩🥳😀
Nauczyłam się angielskiego od mamy, która mieszkała w stanach. Cóż, nie nauczyłabym się angielskiego w szkole, ale pani w podstawówce była bardzo fajna. Mogliśmy używać skrótów, rozmawiać z nią czasem po angielsku, a e-maile i inne wypracowania byly dla chętnych i jak ktos zrobił 3 takie na rok i z większości sprawdzianów mial 6 albo 5 to dostawal 6 na koniec (: Większość lekcji była tez luźna, pani śmiała sie z nami z żartów i była bardzo wyrozumiała. Pozdrawiam panią Agnieszkę <3
Dlatego ja gram w gry, ogladam filmy i rozmawiam z ludzmi po angielsku
@LeslawDzik